sobota, 8 lutego 2014

Od Arthura "Małe zakupy?" Część 2.

Po drodze na targ spotkałem Anię.
- Gdzie tak pędzisz? - spytała kiedy przeciąłem jej drogę galopem
Gwałtownie wstrzymałem konia i zawróciłem kłusem
- Jadę na targ koni na rzeź, muszę uratować co najmniej jednego, jedziesz ze mną?
- Jadę - powiedziała Ania, choć nie byłem przekonany czy rozumie to w ten sam sposób co ja.
Dojechaliśmy szybkim kłusem na miejsce i zsiedliśmy z koni. Za ogrodzeniami widziałem konie, młode i stare, wychudzone i umięśnione. W jednej zagrodzie był źrebak. Chodziłem bez celu szukając dla siebie konia. Rozdzieliliśmy się z Anią. Często podchodzili do mnie kupcy pytając czy zechcę oddać wiarę na rzeź. Mijałem takich ludzi, albo zostawiałem im parę niemiłych słów do przemyślenia. W końcu za ogrodzeniem zobaczyłem około pięcioletniego łaciatego ogiera. Był dość młody i niewychudzony. Jednak w jego oczach widziałem, że wie jaki los go czeka. Patrzał na mnie spode łba, a kiedy wyciągnąłem w jego stronę rękę koń głośno parsknął i cofnął głowę. Odszedłem kawałek dalej patrząc na inne konie. Jednak żaden nie wyglądał na tak smutnego i opuszczonego jak ten. Zawróciłem do boksu srokatego ogiera. Tak jak poprzednio wyciągnąłem do niego rękę, jednak ten stanął dęba. Podszedł do mnie jego właściciel.
- Straszna bestia, uparty jak diabli i wredny.
- Wygląda na naprawdę dobrego konia do jazdy
- Nie da się nikomu dosiąść, najlepsi próbowali, nie chciałem go sprzedawać, ale robił się niebezpieczny
- Kupię go
- Co?! - spytał z niedowierzaniem
- Kupię go
- Przecież ten koń zabije każdego kto się do niego zbliży
- Ile on kosztuje? - nie ustępowałem
- Nie zamierzasz odpuścić? 2600 zł
- Czy pan dowiezie go do stajni w przyczepie?
Mężczyzna kiwnął głową i odszedł. Zacząłem rozglądać się za Anią. W końcu wypatrzyłem ją w tłumie.
- I jak znalazłeś coś? - spytała
- Tak, łaciatego ogiera, podobno strasznie uparty
- I co?
- Kupiłem go

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz