sobota, 28 września 2013

Od Wiktorii - Zawody (Konkursowe opowiadanie)

Do zawodów tylko godzina. Wpadłam do pokoju jak huragan i zaczęłam zakładać poszczególne warstwy ubrań. Spodnie, koszula, oficerki, rękawiczki i płaszcz. Toczek wzięłam w rękę i pobiegłam do stajni. Poprawiłam korki związywane białymi gumkami na grzywie mojego konia. Jednak potem zdecydowałam się na ciasnego dobieranego. Bardzo ładnie komponował z dobieranym na ogonie. Shadow był zadowolony z poświęconej mu uwagi. Wyczesałam go dokładnie i nasmarowałam żelem chłodzącym ponieważ było dzisiaj bardzo gorąco. Nałożyłam czaprak, który był dopiero co wyprany. Na niego nałożyłam wypolerowane siodło i zapięłam popręg, gdy było odpowiednio ułożone. Odbezpieczyłam strzemiona i zaczęłam zakładać ogłowie. Lekkie i dopasowane wędzidło było idealne na skoki, ale w ujeżdżaniu też poprawiało koncentracje. Poprawiłam i dopięłam ostatnie niedociągnięcia. Popręg też podciągnęłam i byłam gotowa. Chwila... Zapomniałam nauszników... Szybko je założyłam i wyprowadziłam mojego pupila ze stajni. Poprawiłam strzemiona i wsiadłam na grzbiet wierzchowca. Lekka rozgrzewka i postępowałam w stronę czworoboku. Jurorzy już zajęli miejsca. Zauważyłam Kingę która mówiła do swojego wierzchowca. Dalej zauważyłam Magdę więc podeszłam do niej.
- Cześć! Jak przygotowania?
- Super. - odpowiedziała lekko zdenerwowana.
Pierwszą wyczytali właśnie Magdę.
- Powodzenia! Nie dziękuj!
- Oke!


W końcu nas wywołano. Wjechaliśmy na ujeżdżalnie, tradycyjny skłon przed Jurorami i pierwsze popisy. Jedna ściana stępem w dokładnym zebraniu. Dwie kolejne ściany w kłucie na luźniejszych wodzach, nadal jednak Shadow był zebrany, dla lepszego efektu. Kłusował bez żadnych drygnięć. Całe cztery następne ściany pokonaliśmy zebranym galopem. Potem luźny galop i przechodzimy do figur. Piaff w miejscu a potem zwrot przez ujeżdżalnię. Przeplatanka na ukos i dalej mocno zebrany Piaff. Pasaż dookoła ujeżdżalni i wjazd na środek. Przy wjeździe Shadow przestraszył się fotografa który wrzeszczał i cykał zdjęcia. Szybko go uspokoiłam i dalej popisywaliśmy się przed publicznością. Najpierw Lewada pod kontem 35 stopni z przejściem na Pesade o mierze 45 stopni. Piruet i ukłon. O mało nie spadłam z siodła kiedy mój towarzysz odrazy przeszedł do skłonu po wymachu.
Powrót na ścianę ujeżdżalni i lotna zmiana nogi w galopie.Ciąg w galopie i kłusie, prawi kończymy. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo jestem zdenerwowana, jednak nie mogłam dać tego po sobie poznać.
Wolta i pół-wolta ze zmianą kierunku w stronę Jurorów. Nadal dokładnie zebrany Shadow, zatrzymał się a ja wykonałam tradycyjny ukłon. Wyjechaliśmy z ujeżdżalni i od razu podjechaliśmy do dziewczyn.
- Kiedy wyniki? - zapytałam
- Nie wiadomo, ale chyba po zakończeniu ostatniej osoby.
- Ahh.. No tak xD


Zdjęłam rękawiczki i poluzowałam popręg.
- Jak wam poszło?
- Świetnie! - zawołały donośnym chórkiem.
- Nawet jeśli nie wygramy to i tak jesteśmy najlepsze! - zawyrokowałam kończąc rozmowę.
Poszłam do stajni i rozsiodłałam konia. Umyłam starannie wędzidło i poszłam wyprać czaprak i nauszniki. Wróciłam po jakiejś godzinie żeby nakarmić mojego wierzchowca. On dostał paszę, a ja go w tym czasie kiedy jadł, starannie wyczesywałam. Rozplątałam warkocze i podprowadziłam Shadowa pod prysznic. Umyłam go starannie i znów wyczesałam. Lśnił po tym zabiegu i był zrelaksowany. Odstawiłam go do stajni i poszłam coś przekąsić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz