poniedziałek, 30 września 2013

Od Ani K. - Zawody (Konkursowe opowiadanie)

Wybierając ubranie na zawody weszła do pokoju Kinga i powiedziała:
- I jak tam przygotowania do zawodów?
- Dobrze, tylko nie wiem które bryczesy wybrać, pomożesz?
- Weź białe, będą pasować do wszystkiego.
- Masz rację, dzięki!
- Nie ma sprawy
Cieszyłam się, że polubiłam moją współlokatorkę. Po przygotowaniu ubrań postanowiłam przygotować strój dla konia. Poszłam do siodlarni i odnalazłam swoje siodło pod pokrowcem z imieniem Paradeusa. Wyjęłam je i położyłam na koźle. Zaczęłam je smarować specjalnym płynem do siodeł. Kiedy skończyłam wzięłam się za Paradeusa. Chciałam zrobić mu koreczki, więc odszukałam w mojej skrzynce gumki. Po wyczesaniu grzywy uplotłam z jednego pasma warkoczyk i zawiązałam w zgrabny koreczek, tak samo robiłam z każdym kolejnym. Kiedy skończyłam wzięłam się za ogon, uznałam że lepiej będzie wyglądał, kiedy zostawię rozpuszczony, więc tylko go rozczesałam i nałożyłam ochraniacz. Koń i ja byliśmy już gotowi na następny dzień.



Wstałam następnego dnia wcześnie rano, aby zdążyć ze wszystkim, ubrałam się w pośpiechu i pobiegłam do stajni. Kiedy wchodziłam nie usłyszałam znajomego parskania i tupania. Kiedy boks był w zasięgu wzroku, zobaczyłam, że nie ma konia. Szukałam na pastwisku, na ujeżdżalni wszędzie, ale nigdzie go nie było. Wsiadłam na skuter i pojechałam na tor crossowy i do lasu. Tam go nie znalazłam. Zobaczyłam jeszcze nad jeziorem. Stał nad brzegiem, cały brudny z kantarem i uwiązem przy głowie. Ktoś go musiał wyprowadzić, bo zawsze zdejmuję mu go na noc. Złapałam za uwiąz i poprowadziłam konia w stronę stajni. Przywiązałam uwiąz do skutera i szliśmy tak razem. Kiedy doszłam wszyscy już się przygotowywali. Chwyciłam szlauf i obmyłam konia, kiedy skończyłam wstawilam go do sauny (specjalnego urządzenia znajdującego się tylko w najlepszych stajniach). Kiedy Paradeus był już suchy szybko go wyszczotkowałam i osiodłałam. Pobiegłam szybko do stajni i ubrałam strój konkursowy. Wbiegłam do stajni dosiadłam konia i zaczęłam rozprężać przy wejściu zaczepiła mnie pani Wilkowska
- Gdzie ty byłaś?
- Szukałam Paradeusa, ktoś go wypuścił w nocy
- Najważniejsze że się znalazł
Gdy w głośnikach rozbrzmiało moje nazwisko poklepałam konia i powiedziałam "No to jedziemy". Kiedy wjechaliśmy na arenę było tam pełno ludzi, wszyscy wiwatowali i klaskali. Nagle zapadła cisza i rozbrzmiała muzyka. Ruszyliśmy kłusem wyciągniętym po dłuższej ścianie, później w rogu ruszyliśmy galopem zebranym i zrobiliśmy piękną ósemkę, oczywiście na środku zmieniając nogę w locie. Ciąg z punktu F do X, a na środku piękny piruet o 180 stopni i pół-wolta przez punkt K. W punkcie B zakończyliśmy rundę Piaffem, dojechaliśmy do X i zrobiłam klasyczny salut. Ludzie zaczęli bić brawo, a my stępem ruszyliśmy do stajni. Rozsiodłałam konia i pogłaskałam go, wiedziałam że dobrze się spisał.


Kiedy siedziałam i oglądałam resztę zawodników usłyszałam ze stajni przeraźliwe rżenie - rżenie mojego konia. Wbiegłam do stajni i zobaczyłam jak jakiś mężczyzna w garniturze ciągnie mojego konia za uwiąz. Wskoczyłam pomiędzy nich i chwyciłam za uwiąz. Mężczyznę wepchnęłam do paszarni a pomieszczenie zamknęłam na klucz. Wiedziałam że ktoś inny się nim zajmie. Teraz musiałam biec na plac z koniem na ogłoszenie wyników.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz