czwartek, 3 października 2013

Od Kaji

 Rano wszyscy uczniowie akademii wybrali się do stajni a następnie na lekcję jazdy konnej. Dziś Will był wyjątkowo niespokojny. Akurat jego boks był otwarty, gdy do stajni weszła Julka. Mój koń wybiegł ze stajni i uciekł. Ja pobiegłam za nim ale nie nadążyłam... Magda zaproponowała, żeby cała akademia mi pomogła. I fajnie, bo znaleźliśmy konia! Po znalezieniu podziękowałam wszystkim i weszłam do boksu mojego ulubieńca.
 - I co Will? Jak było na "wolnej przejażdżce"?
 Koń parsknął i dziwnie na mnie popatrzył.
 - Will! Zapomniałam!
 Pobiegłam po telefon i zadzwoniłam do mamy, mówiąc:
 - Mamo! Wszystkiego dobrego, szczęścia, zdrowia i czego sobie jeszcze wymarzysz!
 - Skarbie, dziękuję!
 Porozmawiałam chwilkę i zaczęłam podążać na lekcję ujeżdżania, co prawda to nie jest dziedzina Willa lecz nie było źle. Po lekcji poszłam do pokoju. Na łóżko siedziała Ania (nie Kasztanek ta druga):
 -I jak, Will już się uspokoił?
 -Tak -odpowiedziałam radośnie.
 I zaliczyłam kolejną rozmowę. Nadszedł wieczór, wszyscy zjedliśmy kolację i zaczęliśmy wspólną, długą rozmowę aż do rana!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz