piątek, 4 października 2013

Od Magdy - C.D Oliwii

(..)
- Wiesz, my teraz przygotowujemy się do innych zawodów. Ale wiesz, niedługo, chyba nawet jutro przyjedzie tu weterynarz na kontrolę naszych koni. On oceni stan twojego Pioruna, powiesz mu dokładnie jak to było, i wypisze ci takie 'zwolnienie' i moja mama da ci takie trochę lżejsze treningi. Ale ona na pewno ci pomoże :) - usmiechnęłam się
- To sie cieszę.. - powiedziała z ulga
- Ja też. :) Jedziemy na przejażdżkę? Jest piątek, nie mamy teraz żadnych lekcji. Trening został odwołany z powodu tych zawodów. Jedziemy?
- Tak, z chęcią! - powiedziała
Wyprowadziliśmy konie z boksu. Przywiązałyśmy uwiązami do specjalnych barierek. Szybko je wyczyściłyśmy, sprawdziliśmy kopyta i zabrałyśmy się za siodłanie.
Przyniosłam moje skokowe siodło, ogłowie z nachrapnikiem kombinowanym, niebieski czaprak i kapot na uszy, bo latało mnóstwo komarów.
Oliwia również przyniosła swoje rzeczy. Ma śliczny czaprak! Taki jasnozielony, limonkowy...
Założyłam czaprak, poprawiłam go i nałożyłam na niego siodło. Przełożyłam popręg przez specjalną rączkę na czapraku i zapięłam go na 2 dziurkę. Następnie zdjęłam mu kantar i szybko założyłam ogłowie. Zapięłam wszystkie paski, zaczynając od podgardla, a kończąc na pasku od nachrapnika. Potem kapot. Naughty lubił go nosić, bo jak nie słyszy komarów, a kiedy ich nie słyszy, to tak jakby ich 'nie ma' i łatwiej nim prowadzić. Odbezpieczyłam strzemiona, wydłużyłam o jedną dziurkę, bo w terenie wolę mieć nad nim lepsza kontrolę, i weszłyśmy na konie.
Podjechałyśmy do mojej mamy, która miała teraz prywatny trening.
- Mamo! - zawołałam, lecz cicho, aby nie płoszyć koni.
Podstępowałyśmy do mojej mamy.
- Co wy tu dziewczynki robicie? - zapytała
- Czy możemy wyjść w teren? - zapytałam błagalnym głosem - Chce pokazać Oliwii okolicę, przecież od lat tutaj jeżdżę!
- No dobrze, ale wróćcie na kolacje!
- Ok! - zawołałyśmy
- ...No dobrze, a teraz nakieruj się na ten okser, a potem na stacjonatę - mama kontynuowała trening.

Wyjechałyśmy przez bramę Akademii i skierowałyśmy się w prawo.
- Idziemy do lasu..? - spytała niepewnym głosem Oliwia
- Przez las, a potem na polanę. Tam jest teren do crossu!
- Fajnie! Ale czekaj.. muszę sobie skrócić strzemię, jeżeli będzie cross.
- Ok, ale już tam, dobra? Nie mamy za bardzo czasu. Do kolacji tylko godzina.
- Dobra, dobra.. - powiedziała Oliwka
- No to kłusem? - zapytałam, kiedy zeszłyśmy na trochę łagodniejszą drogę
- Dawaj! - zawołała
Przeszłyśmy do energicznego kłusa. Kłusowałyśmy jakieś 5 minut, rozmawiałyśmy sobie o wszystkim. Nagle drzewa się skończyły i wyszłyśmy na polane, na której była wielka trasa crossu.
- Ok, to skrócę sobie strzemiona! - zawołała do mnie Oliwka, zatrzymując się.
Ja jeszcze chwile sobie pokłusowałam dookoła Oliwki. Na chwilę zagalopowałam. Naughty ma dzisiaj dobry dzień, galopował płynnie.
- Ok, już! - włozyła nogi w strzemiona i podeszła do mnie
- To jak, ścigamy się?
- Jasne! - odpowiedziała
Stanęłyśmy równo około 10m przed pierwszą przeszkodą.
- Wystartuję nas! - zawołałam, po czym przycisnęłam łydkę do boku Naughtego.
Zagalopował, a Oliwka a Piorunem za nami. Na pierwszej przeszkodzie się wyrównałyśmy. Potem lekki zakręt w lewo, i najazd na rów z wodą.
A nagle przed przeszkodą......
<Oliwka? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz