Podróż trwała nieubłaganie długo. Na początku samochodem do Belfastu, potem samolotem z Belfastu do Warszawy (był kłopot z moim koniem), a potem samochodem z Warszawy do Stępowa. Masakra. Tęskniłam też za Alfie'im, który został w domu.
Wjechaliśmy do Akademii szeroka drogą wysypaną białym żwirem. Z okna samochodu widziałam duże pastwisko.
Wreszcie zaparkowaliśmy. Wysiadłam z samochodu i poszłam do przyczepy. Callie zarżała. Otworzyłam przyczepę i wyprowadziłam z niej Callie.
Zobaczyłam jakąś dziewczynę, która na mój widok zrobiła minę, jakbym była duchem. Pośpiesznym krokiem podeszła do mnie.
- Eh.... Hi. - powiedziałam, zapominając, że nie jestem w Irlandii.
- Hi. - odpowiedziała mi.
Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. Po chwili jednak zapytała:
- Whether you are Ally Wilson?
Byłam pod wrażeniem, że mnie zna. Nie wiedziałam, że jestem taka sławna.
- Yes, it's me. - odpowiedziałam, uśmiechając się
Uśmiechnęłysmy się do siebie. Spojrzała na mojego konia.
- Is this Callie? - zapytała, podchodząc do mojego konia i głaszcząc go po pysku
- Yes, it's her. - odpowiedziałam
Dziewczyna głaskała mojego konia, i widać, że sprawiało jej to taka przyjemność, jakby spotkała się z kimś sławnym na całym świecie.
- Because I forgot. I'm Magda. - powiedziała, odchodząc od mojego konia
Znów się uśmiechnęłam. Dziewczyna myslała, co by jeszcze powiedzieć.
- I speak Polish. Take it easy. - zaśmiałam się
- Em.. dobrze.. - powiedziała sobie po cichu - Ja zaprowadzę Cię do boksu dla Callie.
Mówiła wyraźnie i wolno, przez co zrozumiałam, co mówi.
- Dobrze, fajnie. - odpowiedziałam, używając słów, których znam.
Idąc do stajni usłyszeliśmy kogoś.
<Ktuś dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz