sobota, 4 stycznia 2014

Od Izy - opowiadanie konkursowe

Dziś zawody! - to była pierwsza myśl która przyszła mi do głowy po obudzeniu się. Wstałam z łóżka jak oparzona. Dziewczyny z pokoju popatrzyły na mnie jak... jakby ducha zobaczyły!
- Czemu się tak zrywasz? - zapytała Monika
- Dzisiaj zawody!!!
- A ty? Nieprzygotowana?
- No... nie... - powiedziałam przewracając oczami
Szybko podbiegłam do szafy. Wzięłam moje białe bryczesy, po czym wyprasowałam białą koszulę. Wyciągnęłam białe rękawiczki i czarny toczek, którego nie chciałam zakładać - ale tak wymagał regulamin zawodów. Popędziłam do Pampka. Dałam mu owies, a w tym czasie ja zajęłam się czyszczeniem sprzętu. Kiedy mój podopieczny zjadł energicznie i z zapałem wyczyściłam go. Posmarowałam mu kopyta nabłyszczaczem i rozczesałam ogon ( grzywę ma przyciętą! ). Założyłam mu niebieski czaprak i miętową, futerkową podkładkę pod siodło. Później na nachrapnik i naczółek naciągnęłam również miętowe futerka, ale przed założeniem na uszy wciągnęłam mu niebieskie ( w kolorze czapraka ) nauszniki. Nowo kupione owijki zapięłam na jego nogach. Ich odcień pasował do czapraka i nauszników. Pampero był gotowy. Poprosiłam Magdę, by potrzymała mi Pampera, gdy ja w tym czasie się ubiorę. Zgodziła się, a ja popędziłam do pokoju. Założyłam wcześniej przygotowane ubrania. Magda czekała z Pampkiem.
- Dziękuję! - powiedziałam
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się
Przyszła Ally
- Chciałam życzyć ci powodzenia - uśmiechnęła się
- Dziękuję i nawzajem. Udanego przejazdu!
Poszłam z Pamperem na rozprężalnię. Dobrze szły mu skoki, przynajmniej tam.


Przyszła nasza kolej. Zebrałam wodze i wyciągniętym stępem wjechałam na ujeżdżalnię. Zakłusowałam i przy najbliższym narożniku przeszłam do galopu. Jedno okrążenie i najazd na okser. Pampero galopował na dobrą nogę. Zakręt w lewo i najazd na triplebarre. Pampek przeskoczył przez nią bez najmniejszego problemu. Nie zdążyłam policzyć do dwóch, a już byliśmy kilka metrów za przeszkodą. Obejrzałam się - przeszkoda była nienaruszona. W prawo - lotna zmiana nogi w galopie. Wjazd na przekątną i pijany okser. Przy skoku zleciała jedna poprzeczka, ale nie gniewałam się na Pampera, bo pierwszy raz skakał przez taką przeszkodę. W prawo. Lotna zmiana nogi. Najazd na kopertę. Kilka kroków i krzyżak. Później szereg skok - wyskok o wysokości około 65cm. Pampero przeszedł do kłusa, później do stępa. Poklepałam go i obiecałam marchewkę. Opuściłam parkur na luźnej wodzy.


Przy boksie rozsiodłałam Pampera. Później go rozmasowałam. Był zmęczony - było to po nim widać. Kazałam mu wejść do boksu. Dałam mu owsa i obiecaną marchewkę. Podeszła do mnie Ally.
- Pięknie Wam poszło! - uśmiechnęła się
- Dziękujemy - powiedziałam głaskając po łbie Pampera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz