niedziela, 5 stycznia 2014

Od Sandry

Tuż po przejażdżce poszłam z Luną na spacer. Odkąd się pojawiłam jakoś nie było czasu pozwiedzać. Kiedy doszłyśmy do małej łąki przy drodze, Luna zaczęła strasznie skakać i rzucać się. Uspokoiłam ją, ale chwile później ktoś zarzucił mi worek na głowę. Krzyknęłam tylko: Luna,uciekaj!!!, bo przecież pies jest bardzo ważny. Zaczęłam się rzucać, ale nagle poczułam ostre ukucie w brzuch. Napastnik wbił we mnie nóż czy inne ostrze, po czym zerwał worek i uciekł. Spojrzałam w dół. Bardzo krwawiłam. Doczołgałam się do drzewa i usiadłam pod nim. Jeśli nikt nie przyjdzie, wykrwawię się na śmierć. Po jakimś czasie zobaczyłam kogoś na drodze. Była to dziewczyna z Akademii: Ania.

<Ania?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz