Tuż po przejażdżce poszłam z Luną na spacer. Odkąd się pojawiłam jakoś
nie było czasu pozwiedzać. Kiedy doszłyśmy do małej łąki przy drodze, Luna
zaczęła strasznie skakać i rzucać się. Uspokoiłam ją, ale chwile później
ktoś zarzucił mi worek na głowę. Krzyknęłam tylko: Luna,uciekaj!!!, bo
przecież pies jest bardzo ważny. Zaczęłam się rzucać, ale nagle poczułam
ostre ukucie w brzuch. Napastnik wbił we mnie nóż czy inne ostrze, po czym
zerwał worek i uciekł. Spojrzałam w dół. Bardzo krwawiłam. Doczołgałam się
do drzewa i usiadłam pod nim. Jeśli nikt nie przyjdzie, wykrwawię się
na śmierć. Po jakimś czasie zobaczyłam kogoś na drodze. Była to dziewczyna
z Akademii: Ania.
<Ania?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz