Wcześniej zajęta usłyszałam krzyk. Była to nowa. Widocznie Sandra też miała przerąbane. I to bardzie niż ja. Ale nie miałam czasu na myślenie, musiałam ją ratować. Inaczej się wykrwawi. Podbiegłam do niej.
- Nic ci nie jest? - zapytałam z troską.
- Jakby normalnie nic nie było, pomóż mi! - krzyknęła z bólu.
- Już dzwonię! - odpowiedziałam i pośpiesznie wcisnęłam numer alarmowy.
Zadzwoniłam. Po ok. 15 minutach przyjechali po Sandrę. Zabrali ją i odjechali. Powiedzieli mi co i jak. Mój telefon znowu zawibrował.
Był to nowy Sms, wiedziałam już od kogo. Kliknęłam.
,,Zabawiłem się trochę z twoją koleżanką. Chyba ci to nie przeszkadza, nie miłego dnia! "
Znowu on. To pewnie jego wina. Pozostało mi już wrócić do pokoju, bo tu jest niebezpiecznie.
* * *
W pokoju były dziewczyny. Opowiedziałam im o zdarzeniu i nowym SMS'ie. Fajne z nich przyjaciółki, umieją mnie wspierać kiedy trzeba.
-Może pójdziemy ją odwiedzić? - zaproponowałam.
[lokatorki? Sandra?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz