Rolka była już opatrzona, ale nie mogła biegać. Trzeba znaleźć jej odpowiednie miejsce. Pod Akademię podjechał samochód. Wysiadła z niego pani Beata. Podbiegłyśmy do niej.
- Proszę pani, mój pies był ranny! Miałyśmy iść do pani, ale pani nie było... - powiedziałam zdyszana, jak ledwo ją zobaczyłam.
- ...więc Magda zadzwoniła po weterynarza. - dokończyła Wika.
-Dobrze postąpiłaś córeczko. - pochwaliła Magdę pani Beata.
- A więc jak to się stało że twój pies był ranny? - pani Beata spojrzała na mnie.
Po drodze do naszego pokoju opowiedziałam jej wszystko i pokazałam tamte SMS'y.
- Czyli ktoś się włamał do waszego pokoju, poranił psa, schował go do szafy i uciekł? - podsumowała moją opowieść i zapytała na koniec.
- Najwidoczniej tak. Nikogo nie było w pokoju. - przypomniała o sobie Julka.
Dotarłyśmy. Wika przekręciła klamkę, a ta otworzyła drzwi.
- Pamiętam, zamykałam pokój na klucz... - tłumaczyła Magda.
- Pewnie wszedł oknem... - stwierdziłam. Tylko tak można było dostać się do pokoju.
- Kto otworzył okno jak wychodziłyśmy? - zapytałam.
- Ja, było wtedy duszno. - mruknęła Julka i spuściła głowę.
- Dobrze, że chociaż nie wybił okna. - rzekła pani Beata i wyszła.
Usiadłyśmy na moim łóżku. Chwilę milczałyśmy. Rolka cicho skomlała w swoim koszyku.
- Rolka powinna na razie mieszkać gdzieś gdzie ciągle ktoś jest. - stwierdziła Julka.
- Może w stajni? Było by jej bezpieczniej wśród koni, co chwilę ktoś tam jest. - zaproponowała Magda.
- Świetny pomysł. - pochwaliłam ją. - Zaraz popołudniu przeniosę tam jej rzeczy.
- A co z tymi SMS'ami? Trzeba to zgłosić na policję! - zaczęła martwić się Wika.
- Zrobimy to wkrótce. Ta osoba co ze mną pisała, chciała się ze mną umówić w takie jedno miejsce. - powiedziałam i opowiedziałam im o tajemniczo-ulubionym miejscu i o liście. Słuchały w milczeniu. W końcu, powiedziały :
- NIE MOŻESZ TAM IŚĆ! - krzyknęły.
- A właśnie że mogę, mam plan : - powiedziałam z uśmiechem i one zamieniły się w słuch. - Pójdziecie tam ze mną, weźmiemy jeszcze jakiegoś chłopaka, z nimi bezpieczniej. Schowacie się za krzakami a resztę drogi pójdę sama. Weźmiecie telefony, jak coś ze mną się stanie, zadzwonicie po pomoc. Poradzę sobie, nie wiem czy wam mówiłam, chodziłam na samoobronę. Ćwiczył mnie najlepszy trener. - pochwaliłam się na koniec.
- Dobra, a kiedy masz to spotkanie? - zapytały.
- Dokładnie to jutro. - odpowiedziałam.
[Dziewczyny, szykujcie się]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz