Gość upadł. Magda z nim. Załamała się, myśląc że ona go naprawdę
zabiła. Upadł, ale nie na długo. Za jakieś dziesięć minut się podniesie.
Klęknęłam nad Magdą.
- Magda? - z nadzieją wypowiedziałam jej imię.
- Ja...zabiłam... - wyjąkała i straciła przytomność.
-Do szpitala! - krzyknął Arthur, a w tym czasie Pani Wilkowska wciskała numer.
-Słuchajcie,
on się zaraz obudzi. Co z nim zrobimy? - zapytałam, ale było już za
późno. Podniósł się. Zbliżył się do mnie tak, że prawie się stykaliśmy.
Byłam roztrzęsiona, ale wiedziałam co mam zrobić, znałam wszystkie
wrażliwe miejsca mężczyzn. Chciałam go kopnąć z glana. Po raz kolejny
dziękuję że akurat dzisiaj założyłam glany. Oczekiwałam już najgorszego,
ale on przemówił. Co dziwne nawet miał świeży oddech.
-Zniszczyłaś mi życie, więc ja zniszczę je tobie, bo cię kocham. - szepnął, ale wszyscy słyszeli.
[Magda?Arthur?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz