Wstałam wcześnie rano by się spakować i
przygotować Kometę oraz Aire do podróży do nowego domu. Po dwóch
godzinach wyruszyłyśmy, cała podróż trwała około czterdzieści pięć
minut. Gdy dojechałam zobaczyłam cudowne rancho i mnóstwo ludzi oraz
koni. Wysiadłam z auta i wprowadziłam Kometę do boksu. Widziałam jak
wszyscy dziwnie się na mnie patrzą, więc poszłam do pokoju. Weszłam i
zaczęłam się rozpakowywać nagle zauważyłam że mam współlokatorki. Bardzo
się ucieszyłam niestety nie wiedziałam gdzie są ani nawet jak mają na
imię. Po trzydziestu minutach byłam gotowa na krótki trening. Wyszłam z
pokoju i poszłam do stajni. Kometa stała dumnie w boksie i przyglądała
mi się. Przyniosłam z siodlarni mój sprzęt czyli: siodło, czaprak,
ogłowie, skrzynię ze szczotkami i ochraniacze. Miałam straszną ochotę
poskakać. Wzięłam też kantar i uwiąz i wyprowadziłam Kometę z boksu.
Zaczęłam ją czyścić gdy nagle potknęłam się i spadłam na pewną
dziewczynę przestraszyłam się i powiedziałam:
- Bardzo przepraszam nie chciałam! – powiedziałam zestresowana - Nic się nie stało, jesteś tu nowa? Jestem Ally a ty? – powiedziała dość przyjaźnie - Jestem Amy miło mi poznać. - A więc to ty dzielisz ze mną pokój. – powiedziała troszkę nieśmiało - Wynika z tego że tak. - Piękny koń jak się nazywa? - Dziękuję nazywa się Kometa. A który koń jest twój? – odpowiedziałam radośnie Przeszłyśmy pięć boksów dalej i zobaczyłam śliczną klacz i powiedziałam - Twoja klacz też jest śliczna. - Dzięki co będziesz teraz trenować? – zapytała - Mam zamiar trochę poskakać może chcesz się przyłączyć? - Chętnie. Po chwili Ally poszła do siodlarni wróciła z rzeczami i tak że wyprowadziła swoją klacz i zaczęła ją czyścić. Gdy byłyśmy już gotowe poszłyśmy na krytą ujeżdżalnię wtedy………………. Ally? |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz